„Wielka trójka” – podstawa wędrówki na lekko

Kilka razy trafiałem w otchłani internetu na rady osób pakujących się „na lekko”. Poza propozycjami rozsądnymi były wśród nich takie, jak obcinanie marginesów papierowych map czy rączek w szczoteczkach do zębów. Niestety, autor takiego pomysłu oszczędzi na masie niesionego bagażu zaledwie kilkanaście gramów. W tym samym czasie zabiera na szlak stary plecak z demobilu o masie 3 kg i tak całą oszczędność wagi trafia szlag. Wybierając model z lżejszych materiałów, już na starcie mógłby oszczędzić 1 kilogram.

Jeśli nie jesteś maniakiem/maniaczką wędrowania i nie tkwisz nosem w monitorze, spędzając czas na czytaniu zagranicznych blogów i poradników, jest szansa, że termin „wielka trójka”„The Big Three” – będzie dla Ciebie nowością. Nie jest on popularny wśród polskich turystów, a szeroko opisywany np. przez Amerykanów. Tymczasem ma on fundamentalne znaczenie dla każdego, kto chce odciążyć bagaż i zacząć wędrować na lekko.

Jest spora szansa, że gdyby kazać przeciętnemu turyście na szlaku zdjąć plecak i wyrzucić na ziemię wszystkie graty, jakie niesie, a potem zważyć każdy z nich, najcięższymi elementami będą: namiot, plecak i śpiwór. Te elementy to właśnie „wielka trójka”, najcięższe części Twojego bagażu, kiedy jesteś na szlaku. To one właśnie mają kapitalne znaczenie dla wagi Twojego plecaka i komfortu Twojego marszu. Dlaczego? Ponieważ to z tych trzech możesz „urwać” najwięcej.

Idea „wielkiej trójki” bazuje na pomyśle, by wagę bagażu redukować, zaczynając od elementów najcięższych.

Dwie wyprawy karpackie

Rzut oka wstecz na to, jak zmieniał się mój bagaż:

1. W 2004 roku na przejście Łuku Karpat zabrałem 100-litrowy plecak, ciepły, syntetyczny śpiwór i namiot „jedynkę”. Wydawały mi się wtedy najlepszym wyborem.

2. Niemal dekadę później powtórzyłem to przejście. Dużo większe doświadczenie sprawiło, że potrafiłem obyć się bez wielu rzeczy, które wcześniej dźwigałem. Odchudzony zestaw sprzętu zmieścił się do mniejszego plecaka. Zamiast śpiwora syntetycznego niosłem puchowy. Mój namiot był lżejszy i wygodniejszy. Różnica okazała się znacząca:

Łuk Karpat 2004Łuk Karpat 2013
PlecakPajak Atacama 100
2 950 gTreksport Tibet XT 551 950 g
SchronienieMarabut Komandos1 800 gEureka! Zeus 1 Exo1 430 g
ŚpiwórDomeyko Ozylia1 400 gYeti Boulder 300680 g
ŁĄCZNIE6 150 g4 060 g

Bez straty komfortu różnica wyniosła więc ponad 2 kg. Co ważne, sprawiła to wymiana jedynie trzech elementów wyposażenia. Czy 2 kg to dużo? W tamtym czasie uznałem, że tak. (Nazwy poszczególnych modeli podałem dla orientacji czytelników. Plecaki i namioty nie są już produkowane, a śpiwór Yeti występuje pod inną nazwą.)

"wielka trójka" plecak
Dwie wyprawy, dwa różne podejścia. Po lewej: start na Łuk Karpat w roku 2004, na plecach 100-litrowy wór o masie 22 kg. Po prawej – końcówka Łuku Karpat w 2013 r., plecak 55 l ważył 12 kg.

„Wielka trójka” w 2019 r.

Kolejne lata oznaczały dalsze wędrówki i analizowanie, jak jeszcze bardziej zmniejszyć wagę mojego wyposażenia. Kluczowe okazały się trzy przygody:

1. Przejście irańskiego Zagrosu – po raz pierwszy na wędrówkę długodystansową zabrałem tarp. Waga mojego schronienia wyniosła 400 g, co było dużym skokiem w porównaniu z namiotami. Co ważne, osiągnąłem to niemal bez uszczerbku dla komfortu mojego snu.

2. Trawers Islandii – zacząłem go, mając poczucie, że o minimalizmie na szlaku wiem już dużo. Okazało się, że waga plecaka przytłoczyła mnie i postanowiłem starannie przyjrzeć się temu, co niosę. Lista rzeczy do potencjalnego usunięcia, jaką zrobiłem po tej wyprawie, była bardzo długa i gdybym znał ją wcześniej, zaoszczędziłbym sobie niesienia ok. 4 kg. Na trasie liczącej 900 km to bardzo dużo.

3. Przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego – radykalne odchodzenie wyposażenia, przy jednoczesnym zachowaniu bezpieczeństwa sprawiło, że najdłuższy szlak Polski przeszedłem, niosąc 3,5 kg sprzętu. To niewiele więcej niż waga samego pustego plecaka, jaki niosłem w 2004 r.

"wielka trójka" namiot tarp
Ewolucja schronienia. Po lewej: biwak w Górach Godeanu (2004) w namiocie 1,8 kg, a jednak z trudem mieszczącym człowieka z plecakiem. Po prawej: północny Iran (2014) i przestronny tarp ważący 400 g.

Wariant „lekki” 2019

Przez ostatnie lata testowałem różne rozwiązania i na tę chwilę doszedłem do stanu, w którym mogę powiedzieć: jestem zadowolony. Jak mógłby wyglądać mój obecny zestaw na wędrówkę długodystansową, pokazuje to zestawienie:

Łuk Karpat 2004Wariant "lekki" 2019
PlecakPajak Atacama 100
2 950 gOn My Way XPack 45800 g
SchronienieMarabut Komandos1 800 gtarp Lesovik Groza Solo + szpilki330 g
ŚpiwórDomeyko Ozylia1 400 gCumulus X-Lite 200450 g
ŁĄCZNIE6 150 g1 580 g

Różnica? Kolosalna. Zakładając, że zdecyduję się na minimalistyczny model plecaka, waga moich trzech największych elementów spada do niespełna 1,6 kg. W ciągu kilkunastu lat zmniejszyłem więc „wielką trójkę” czterokrotnie.

Możesz w tym momencie stwierdzić, że to zestawienie nie ma sensu: nie da się porównać plecaka 100- i 45-litrowego. Łuku Karpat nie da się przecież przejść z tak małym plecakiem! A jednak twierdzę, że to możliwe. Na wyprawę z 2013 roku zabrałem namiot, lustrzankę z 2 obiektywami i zapas gazu na 1,5 miesiąca, mieszcząc całość w 55 litrach. Obecnie jestem w stanie zastąpić je lżejszymi odpowiednikami. W miejscu lustrzanki – lekki bezlusterkowiec. W miejsce namiotu – tarp. Zapas gazu – mniejszy o 230 g. Do tego mniejszy zestaw do gotowania oraz mniejsza ilość dźwiganych map (niosłem 2 kg papieru!) i wielkość 45 litrów staje się realna.

Na łatwiejsze i krótsze szlaki, np. w polskich Beskidach czy Sudetach, zabiorę plecak jeszcze mniejszy, 22-litrowy, ważący 520 g. Taka pojemność była idealna np. na przejściu Głównego Szlaku Beskidzkiego. Efekt? Moja „wielka trójka” podczas wiosennej lub letniej wędrówki po niskich górach to jedynie 1300 g.

maly_szlak_beskidzki_sprzet
2016 – Główny Szlak Beskidzki i kompletna zmiana podejścia. Całość szlaku przewędrowałem w niespełna 11 dni. Waga sprzętu, bez jedzenia i wody, wynosiła 3,5 kg.

Wariant „klasyczny” 2019

Wariant minimalny, taki jak opisany wyżej, to wagowy ideał. Ma jednak jeden słaby punkt: plecak. On My Way XPack 45 to model minimalistyczny, pozbawiony sztywnego systemu nośnego. Role usztywnienia na plecach pełni w nim złożona wewnątrz mata/materac. Oszczędny pas nie przeniesie na biodra dużego ciężaru. W efekcie ten model nadaje się do dźwigania najwyżej 10-12 kg. Taki bagaż mogę osiągnąć na szlaku, gdzie maksymalna odległość między punktami zaopatrzenia nie przekracza 5 dni. Plecak z zapasem jedzenia na 7-10 dni (typowe w dzikich rejonach) lub z 2-dniowym zapasem wody (gdy wędruję przez pustynię) to już 15-17 kilogramów. Potrzebuję wtedy czegoś więcej, niż minimalistycznego worka z szelkami. Na szlakach wymagających niesienia dużego ładunku, muszę więc pójść na kompromis, wybierając plecak cięższy, ale wygodniejszy.

Po kilku latach poszukiwań takim modelem, łączącym dobrą wagę i dużą wygodę, okazał się Deuter ACT Lite 50+10. Plecaki tej firmy cechują masywne, szerokie pasy biodrowe, ACT jest dodatkowo szczupły i wysoki. W końcu znalazłem coś, co poprawnie spoczywa na moich chudych biodrach! Daje sporo możliwości troczenia bagażu, a maksymalna pojemność – 60 litrów z wypełnionym kominem – to dość, by przejść nawet trudny i długi szlak, taki jak Łuk Karpat czy grań Pirenejów. Wygodny system nośny ma swoją cenę, plecak waży 1 710 g, ale w moim przypadku wygoda na dystansie setek lub tysięcy kilometrów może być tego warta.

"wielka trójka" plecak deuter act lite 50 10

W wersji „klawsycznej” mój obecny zestaw na długi szlak wygląda więc następująco:

Łuk Karpat 2004Wariant "klasyczny" 2019
PlecakPajak Atacama 100
2 950 gDeuter ACT Lite 50+101 710 g
SchronienieMarabut Komandos1 800 gtarp Lesovik Groza Solo + szpilki330 g
ŚpiwórDomeyko Ozylia1 400 gCumulus X-Lite 200450 g
ŁĄCZNIE6 150 g2 490 g

Wynik? Na samych tylko: plecaku, namiocie i śpiworze zyskałem przez lata ponad 3,6 kg. Już taka różnica wystarczy, by komfort marszu poprawił się diametralnie. A są to jedynie trzy największe elementy. W ślad za nimi idzie zmniejszenie zestawu ubrań, naczyń, apteczki, elektroniki, map, lżejsze buty… W efekcie mój obecny bagaż na długie dystanse jest połową tego, czym był na początku mojej górskiej drogi. Na krótkie dystanse – tylko jedną czwartą.

Czy mógłbym chodzić jeszcze lżej? Na pewno. Tyle, że dla zaoszczędzenia kolejnych kilkuset gramów musiałbym poświęcić część komfortu na biwakach lub wymienić mój sprzęt na znacząco droższy. Na szczęście nie jestem aż tak „zafiksowany” na punkcie sprzętu. Ten, który mam, jest wystarczająco dobry.

„Wielka czwórka”

Rozwinięciem tego 3-częściowego zestawu jest „wielka czwórka”, gdzie dodatkowym elementem jest mata do spania. Możesz nie kojarzyć jej z czymś ciężkim. Zazwyczaj to tylko kawałek pianki. Gdy jednak zważyć to, na czym śpimy, okaże się, że może to być całkiem znaczący element. Ultralekka mata, z jaką przeszedłem GSB, waży zaledwie 100 g i daje ograniczony komfort. Moim podstawowym wyborem jest obecnie materac dmuchany Sea to Summit Ultralight. Waga 400 g i grubość 5 cm po napompowaniu to, moim zdaniem, bardzo dobra kombinacja. W dodatku kosztuje 2 razy mniej niż mata samopompująca.

"wielka trójka" materac_sea_to_summit_ultralight
Materac Sea to Summit Ultralight

Na koniec

Słynny australijski długodystansowiec, Cam „Swami” Honan, napisał o sprzęcie: „nie istnieje jeden schemat dla wszystkich”. To stwierdzenie powinno być podstawą każdego, kto pisze o sprzęcie górskim. Każdy z nas jest inny. Plecak idealny dla mnie może nie pasować na Ciebie. Śpiwór, w którym chrapię przy 0°C, Tobie zafunduje nieprzespaną z zimna noc. Każdy z nas powinien wędrować tak, jak lubi i ze sprzętem, który najbardziej odpowiada jego potrzebom.

Przykład: zimowa wyprawa z dala od cywilizacji, wymagająca dużej ilości sprzętu, wymaga spakowania się w duży bagaż. Mój aktualny plecak wyprawowy wybrałem po kilku latach borykania się z innymi, niewygodnymi. Jest to Deuter Aircontact Pro 70+15 – jeden z najcięższych w swojej klasie, ważący ponad 3 kg. To bardzo dużo. Godzę się jednak na jego wagę, gdyż takiej wygody jak on, nie dał mi żaden inny model.

Kluczem nie jest najlżejszy możliwy bagaż za wszelką cenę. Ma być lekko, ale komfortowo i bezpiecznie. Zaczęcie od „wielkiej trójki” daje największą oszczędność przy niedużym nakładzie pracy i funduszy. A o to ostatecznie chodzi.

Zobacz również

58 odpowiedzi

  1. „Plecakowy” wniosek z tego chyba jest taki, że, „generalizując” – Deuter górą 😉 Choć tanich plecaków to oni nie mają – polecam wyprzedaże w UK (swego czasu kupiłem tam nowy Aircontact 55 + 15 za ok 80 funtów – w Polsce cena niewyobrażalna).

    1. Ja bym napisał „u mnie Deuter górą”, bo są najlepiej dopasowane do mojego ciała. Ale to prawda, są idealną kombinacją wygody i jakości. Kto inny zostanie fanem Ospreya czy Gregorego, ale będzie to wynikać z odmiennych predyspozycji fizycznych. A cena – w moim przypadku płacę za pewność, że wygodnie przejdę z takim plecakiem tysiące kilometrów. Komfort wędrówki pomnożony przez ilość dni na szlaku sprawia, że ta kasa mi się zwraca.

      1. No właśnie – tak zapytam, bo używałeś, zdaje się, i Ospreya, które to plecaki też mają bardzo dobre opinie – różnica pomiędzy Osprey a Deuter wynika wyłącznie z anatomii? Czy zauważyłeś jeszcze jakieś inne różnice w toku użytkowania? 🙂
        Co do Deutera, ciekawa sprawa, technologia chyba poszła naprzód – albo poddali się marketingowi. Ja mam jeszcze plecak Deuter wykonany z Cordury, a od pewnego czasu widzę już kombinacje materiałowe na bazie Nylonu (zapewne, żeby było lżej).
        Czyżby tylko polski Wisport (swoją drogą pancerne plecaki) pozostał już tylko wierny Cordurze?

        1. Mój Osprey, którego miałem na Islandii, był nieco wygodniej zorganizowany jeśli chodzi o kieszenie. Były większe, odrobinę lepiej ułożone. Deuter Aircontact 70+15 jest pod tym względem prostszy, ma klasyczny układ kieszeni, w pasie posiada tylko 1 kieszonkę (zamiast 2). Budową jest jednak lepiej dopasowany do mnie. Jest wysoki i szczupły (jak ja) i ułożony w nim bagaż nie ciągnie użytkownika do tyłu. Tymczasem Xenit 105 Ospreya był rozbudowany ku tyłowi, co sam ładunek także przesuwało w tył i wymuszało bardziej pochyloną pozycję w czasie marszu.

          O zmianie plecaka zdecydował jednak głównie pas – w Ospreyu bardzo dobry, ale nie dla użytkowników o wąskich biodrach – i nie jest to tylko moje spostrzeżenie. W Deuterze jest on szerszy, wyłożony bardziej miękką gąbką i lepiej wpasowuje się w moje kształty. Lepiej rozłożony ładunek i dopasowany pas dają dużą różnicę.

          Mój Deuter jest też uszyty z lekkiego nylonu, i wciąż waży 3300 g. To dużo. Zrobiony z Cordury skoczyłby pewnie do 4 kg. Ten materiał jest jednak mocny i nie boję się przeciągać go przez skały czy gałęzie.

        2. Ja jestem posiadaczem Deutera Act Trail 32 i Ospreya Kestrela 68 (bodajże model z 2012). Następny plecak jaki kupię będzie na pewno od Deutera 🙂

          Kestrel ma jedną podstawową wadę przy tym litrażu – nie da się go spakować tak żeby nie uwierał. Zawsze gdzieś coś się przesunie i będzie gnieść. Albo po prostu się trochę plecy plecaka zagną i będą uwierać. Kombinowałem, skracałem system, próbowałem inaczej nosić i skończyło się tak, że ostatnio rzadko kiedy jadę w góry z większym plecakiem 🙂

    2. Co więcej Deuter pamięta też o kobietach. I nie chodzi tu bynajmniej o kolorystykę, co pewnie niektórym od razu się nasunie na myśl. Panowie raczej nie zdają sobie sprawy, jak trudno jest dobrać plecak niskiej i dosyć drobnej kobiecie. W standardowym, „uniwersalnym” plecaku, pas biodrowy zaciśnięty maksymalnie jak się da, nadal nie jest jednak pasem biodrowym, tylko za przeproszeniem „pasem dupnym”. Bez regulacji poziomu mocowania szelek trudno mówić o właściwym odciążeniu barków. I choć dizajn Deutera jest wg mnie zbyt nowoczesny i drażnią mnie te radosne kolorki (wolałabym plecak w kolorze zgnilizny), nie zastanawiałam się długo nad zakupem jednego z damskich modeli Deutera, po pierwszej przymiarce. Nie spotkałam się dotąd z lepszym systemem nośnym – jest dopracowany w każdym detalu. Pas biodrowy rewelacyjny – dostosowany do kobiecych bioder, do tego oczywiście regulacja wysokości mocowania szelek, plecak jest też dość wąski, dzięki czemu można swobodnie maszerować machając rękami, ponieważ nie wystaje zza pleców. Dużym plusem są pętelki umożliwiające zastosowanie jakichś troczków i umocowanie np. karimaty na zewnątrz. Waga piórkowa, wentylacja przyzwoita. Tylko cena odstrasza, więc warto czyhać na promocje.

  2. Moje dwie, zaznaczam szalone, propozycje, ale może warte przetestowania – pierwsza, przetestowana przez tego pana http://ultralightcycling.blogspot.com/ to spanie na folii bąbelkowej (a z jego bloga wiem, że spał w baaardzo różnych warunkach). Osobiście zrobiłem test na betonie (który do najcieplejszych nie należy). Kilkanaście minut leżałem na podwójnej warstwie takiej folii tylko w ubraniu bez niczego więcej i było mi ciepło. Ciepło i w miarę wygodnie. Wiosną zamierzam spróbować spędzić tak noc, a jeśli zadziała to folia zastąpi moją samopompę (ok. 100 g vs. 600g).
    Drugi pomysł, to połączenie tarpa z plecakiem czyli zapakowanie się do tarpa, który odpowiednio złożony i zaopatrzony w szelki mógłby służyć w czasie marszu jako plecak, w nocy jako schronienie. To na razie tylko rozważania teoretyczne, bez dalszych prób, dlatego, że ja preferuję turystykę rowerową więc bardziej potrzebne mi są sakwy lub inny sposób pakowania ekwipunku do roweru. Ale może jakaś „samoróba” wykonana na indywidualne zamówienie by się sprawdziła.
    Zaznaczam – pomysły szalone 🙂

  3. Poleciłbyś jakąś alternatywa dla Cumulus X-Lite 200, dla osoby o wzroście 193 cm? Z tego co widzę na stronie producenta max to 185 cm.

    1. Napisz maila do Cumulusa. Mogą przedłużyć śpiwór o jedną komorę (tj. ok 16cm, albo 13? nie pamiętam dokładnie). W każdym razie, te długości śpiworów podane na stronie, też są moim zdaniem nieco zawyżone, w praktyce wychodzi nieco mniej.

    1. Cumulus podaje temperaturę komfortową +4° i ja ją potwierdzam. Trzeba tylko pamiętać, że kobiety mają tolerancję termiczną o kilka stopni niższą niż mężczyźni. Lato i wiosna w górach – jak najbardziej. Na pewno nie podczas przymrozków, chyba, że ubierzesz ciepłą bieliznę i 2 bluzy.

  4. Łukaszu, czytam okazjonalnie Twoje posty i widzę, że nie miałeś okazji testować ekwipunku, który jest dostępny i popularny na rynku amerykańskim. Ja na początku tego roku stałem się posiadaczem plecaka Gossamer Gear Mariposa 60 i jestem nim absolutnie zachwycony. GG oferuje różne rozmiary zależne od wzrostu, oraz różne długości basa biodrowego, a plecak można w razie potrzeby uszczuplić odpinając pas biodrowy, wyjmując aluminiowy stelaż, oraz wielofunkcyjną piankową wkładkę na plecy. Mój plecak (długość plecaka XL i długość pasa M albo L) waży w 'najcięższej wersji’ ~1050g i sprawdził się fenomenalnie na tegorocznym letnim przejściu Islandii z północy na południe. Jest 660g lżejszy od rekomendowanego przez Ciebie Deutera, i, moim zdaniem, dużo lepiej zaprojektowany. Mają w ofercie również mniejszą i bardziej adaptowalną Gorille 40.

  5. Autorka tego bloga przeszła Nową Zelandię z 60 litrowym plecakiem ważącym 550g. http://acrossthewilderness.blogspot.com/2015/05/zpacks-arc-blast-i-cubenowe-drobiazgi.html
    Niestety cena i fakt, że trzeba sprowadzić ze Stanów odstraszają, no ale gdybym miała w planach długie wędrówki na pewno bym sie nad takim plecakiem poważnie zastanowiła. Jeśli chodzi o plecaki dostosowane do kobiecej anatomii to oprócz Deutera robi je także Lowe Alpine. Ja mam cholatsie nd 50 i airzone trail nd 24 i oba bardzo sobie chwalę.

    1. @Michał – zgadza się. Amerykanie nadają ton w kwestii sprzętu ultralight, niestety nie miałem okazji go testować. Moje doświadczenia z plecakami bez stelaża to wędrówka przez Słowację z GoLite Jam 72 – już nieprodukowanym. Wszyscy użytkownicy go chwalili, ja nie byłem zadowolony. Bagaż ciągnął w nim do tyłu, a pas biodrowy słabo pełnił swoją rolę. Jak napisałem wyżej – nie ma jednego sprzętu dla wszystkich. Choć z przyjemnością sprawdziłbym któryś z lekkich plecaków, jakie robi np. ULA.

      @Dorota – widziałem plecak Agnieszki i zrobił na mnie duże wrażenie. Niestety, cena jaką zapłaciła (ok. 500 USD) to dla mnie o wiele za dużo. Nie chodzi nawet o samą kasę, ale fakt, co mógłbym za nią mieć. Moje drugie przejście Łuku Karpat kosztowało mniej niż 500 USD. Dla mnie taka kwota to kawałek lub całość fajnej wyprawy. Po drugie Jej pas biodrowy, co widać na zdjęciach, nie jest usztywniony. To może sprawdzać się na kobiecych biodrach, na moich raczej nie będzie. Nie chce być jednak złym prorokiem, być może byłbym zadowolony, ale nie mam doświadczeń.

      1. Łukaszu, mój plecak kosztował jakieś 350$, nie 500, przy bardzo korzystnym kursie kiedy dolar kosztował 2,80zł. Jak byś chciał przymierzyć to zapraszam :-). Pas biodrowy ma sztywność karimaty, jest zrobiony z pianki, dla mnie jest ogromnie wygodny. Przygodę z Deuterem mam już za sobą, też kiedyś wykonałam zwrot w jego stronę, po czym okazało się, że Arc Blast jest równie wygodny przy cztery razy mniejszej wadze, a przy 16 kg bagażu i tak oba stają się niewygodne.

        Plecaki Hyperlite Mountain Gear mają stelaż. Za to szelki wżynają się w ramiona, więc nie polecam. ULA są nadspodziewanie wygodne, za to Exosa odradzam, pas biodrowy nie bardzo spełnia swoją rolę, choć nowa wersja jest ulepszona.

        Metodologicznie patrząc Wielka Trójka (Big 3) to jest to, o czym piszesz jako czwórce: schronienie, plecak i zestaw do spania, czyli śpiwór, mata, a jeśli ktoś używa, jeszcze poduszka. Big 3 ma rozwinięcie w zasadzie Big 3 under 3, czyli cała Trójka powinna ważyć poniżej 3 kg. Wtedy można uznać, że jest to lekki zestaw. To tak dla uściślenia 🙂

        1. Dzięki Agnieszka! OK, to nieco zmniejsza moje wątpliwości. Jak będę w okolicy Cieszyna – chętnie skorzystam. Choć właśnie fakt, że pas ma sztywność karimaty od razu budzi moją ostrożność. To dla mnie najważniejszy element, tym bardziej, że w moim ATC Lite będę musiał czasem zmieścić więcej niż 16 kg – na przykład bagaż + 10 litrów wody na pustyni. Co do Exosa – potwierdzasz moje obawy. A ULA – żałuję, że nie przymierzyłem egzemplarza, jaki niósł napotkany Amerykanin na HRP.

          Co do „Big 3” – pewnie masz rację, spotkałem się z różnymi rozwinięciami. Szczęśliwie – nawet z moim przyciężkim Deuterem będę się łapał do tej kategorii 🙂

          Napisałabyś tylko proszę, jak wyglądało wysłanie Twojego plecaka do Polski?

          1. Nie ma sprawy, co prawda to mały rozmiar, ale na ostatnim zlocie nawet wysocy NGTowcy mierzyli 🙂 Staram się mierzyć wszystkie plecaki jakie spotkam, bo też często albo coś z szelkami nie tak, albo geometria pleców nieprzystająca do moich. Właśnie mam cały artykuł o nich w pisaniu, ale jeszcze chwilę to potrwa.

            Jako adres odbiorcy wpisałam adres znajomego, który mieszkał w USA, on przepakował, opisał jako prezent i wysłał drogą morską Polamerem. Nie było żadnych kłopotów z cłem.

  6. Świetny tekst choć mam dwie uwagi.Miałem okazję używać większość sprzętu o jakim pisze autor i co do dwóch pozycji z listy mam jednak zastrzeżenie. Plecaki Deutera są zdecydowanie za ciężkie w stosunku do komfortu jaki dają. O ile faktycznie nie powinno się oszczędzać na wadze systemu nośnego i tu warto trochę gramów dołożyć to aircontact w całej reszcie też jest ciężki bez zysku dla komfortu noszenia. Mam wrażenie że ci co go projektowali kompletnie nie przejmowali się wagą. Zostawiłbym w nim system nośny ale całą resztę materiałów odchudził na wzór ospreya czy gregory.
    No i śpiwór x lite 200 to dla mnie pomyłka niestety. Chodzi mi tylko o pomysł braku kaptura. Oszczędza się na wadze parę gramów a ciepło z powodu braku tego kaptura elegancko ucieka. Moim zdaniem to najmniej sensowna oszczędność na wadze w całym wymienionym tu sprzęcie. To oczywiście moja opinia i być może inni lubią być tak wentylowani od głowy.

    1. Co do X-Lite jestem zupełnie odwrotnego zdania, gdyż takiego śpiwora szukałem. To model minimalistyczny, ale swobodnie przeżyłem w nim Islandię i temperatury ok. 5-7 stopni w Polsce. Gdy noc jest zimna, po prostu zakładam czapkę i buffa na szyję, i zaciągam wylot śpiwora, nie czując braku kaptura. Jest to śpiwór na ciepłe miesiące, to fakt. Ktoś przyzwyczajony do kaptura w śpiworze może go nie polubić, dla mnie jest strzałem niemal w „10”.

    2. Ja jestem bardzo zadowolony ze śpiwora x-lite 200. Przez ostatnie ponad 20 lat używałem różnych śpiworów puchowych f-my Yeti. Poszukiwałem czegoś lekkiego i pozwalającego dobrze się skompresować i ten śpiwór spełnia te oczekiwania. To dla mnie najlepszy śpiwór, jaki kiedykolwiek miałem. Brak kaptura jest dla mnie zaletą – jak jest ciepło, kaptur nie jest mi potrzebny, jak jest zimno, zakładam czapkę, którą i tak zawsze mam ze sobą. W tym śpiworze sypiałem w namiocie także lekką (a taką mamy u nas ostatnio) zimą (kilka-kilkanaście stopni mrozu). Dodatkowo stosowałem wtedy wkładkę Sea to Summit Silk liner mummy tapered, która waży 130g i znacząco (nie wierzyłem w to, zanim sam nie spróbowałem) poprawia komfort cieplny podczas snu (dodatkowo zabezpiecza śpiwór). Mój śpiwór waży 380g (+ worek wodoszczelny 40g). Śpię na zwykłej alumacie (142g), sypiałem na karimatach Karrimora, materacach, samopompach, itp. – od dłuższego czasu alumata spełnia moje oczekiwania.

  7. Witam, kilka słow o polecanym worku: Act Lite jest niezłym plecakiem, choć ma kilka wad – np. luzujący się pas biodrowy, nietrwały materiał w przedniej kieszeni, słabe klamry (producent oszczędzając na wadze montuje w plecaku klamerki bardziej „ażurowe” niż w innych modelach, skutkiem czego pierwsza pękła już po kilku miesiącach od zakupu – na szczęście bez problemu dosłano mi nową). System nośny jest też mniej wygodny niż w moim poprzednim worze (Lowe Alpine Appalachian 65-85). Ogólnie jednak jest ok, chodziło mi o zbicie wagi przy zachowaniu względnego komfortu, i to osiągnąłem, tak więc dołączam się do Łukasza i polecam, choć bez nadmiernego entuzjazmu 😉

  8. Rozumiem że każdy ma inna budowę i różne plecaki różnie się ludziom sprawują. Mimo wszystko różnica w komforcie między Deuterem a Ospreyem była dla mnie tak uderzająca że ciężko mi uwierzyć iż ktoś może mieć odwrotnie. Napiszę po kolei:
    1. Lubię plecaki z siatką dająca oddech plecom.
    2. Deuter z systemem Aircomfort, 60 litrów 2,3kg – system nośny który rozregulowywał się co kilkanaście minut wymagał przeszycia „na stałe”, wkurzały mnie paski od ramion które tez się rozjeżdżały, ogólnie cały plecak choćbym nie wiem jak go ustawiał zjeżdżał mi na tyłek a grzbiet bolał niemiłosiernie czasem nawet po kilku kilometrach, chociaż robiłem z nim i po 30 klocków.
    3. Kupiłem Ospreya z systemem Airspeed (Exos 48 litrów 1,1kg) w rozmiarze S – taki rozmiar wynikał z pomiaru długości pleców ale nie był zbyt wygodny. Miałem możliwość zamówienia rozmiaru M i to się okazało strzałem w dziesiątkę. Różnica względem Deutera jest niesamowita, plecak siedzi na moich (wąskich) biodrach jak przyspawany, ciężko mi nawet opisać to uczucie jak z każdym kilometrem narastało we mnie niedowierzanie a jednocześnie dzika radość.
    Co ważne, ten sam plecak w rozmiarze zgodnym z pomiarem nie był nawet w połowie tak wygodny.
    Mając dostęp do różnego sprzętu jak Ty Łukaszu, poleciłbym wypróbować Exosa (48 lub 58 litrów) w rozmiarach M i L, załadowanego 15kg i wtedy wyrobić sobie opinię. Pas biodrowy jest inny niż w tym aetherze który miałeś na Islandii.

    1. Gwoli wyjaśnienia: na Islandii miałem Xenit 105, więc to zupełnie inna bajka i rozmiar.

      Cóż, być może drobne indywidualne różnice powodują te rozbieżności, więc możesz mieć dokładnie odwrotne odczucia niż ja. Exos to bardzo fajny plecak o niskiej wadze, ale jego pas biodrowy to dla mnie „no-no”. Jest po prostu zbyt mały. Tymczasem to właśnie pas jest u mnie kluczowy dla wygody noszenia. Być może wynika to ze skrzywienia kręgosłupa, może szczupłych bioder, albo w ogóle względnie szczupłej budowy ciała. Nie lubię też plecaków z siatką, ale ta w Exosie aż tak bardzo mi nie przeszkadzała. Zobaczymy. Przygodę z Deuterami właśnie zacząłem. Pierwsze wrażenie z noszeniem dużych ładunków jest pozytywne, mam nadzieję, że przyszłoroczne wędrówki nie zmienią mojego zdania.

      A z tym sprzętem to niestety nie tak 🙂 Mimo kilku fajnych sponsorów, nie mogę mieć wszystkiego, co bym chciał i w nieograniczonej ilości. Wiele rzeczy wciąż kupuję sam. Dlatego Osprey poczeka na ewentualne testowanie.

  9. Przemierzyliśmy z żona pół świata i Deuter aircontact pomimo swojej wagi zachwyca wygodą i wytrzymałością. Reszta sprzętu to mało znana w Polsce firma Nemo z super lekkimi namiotem Morpho Elite http://www.nemoequipment.com/product/?p=Morpho%20Elite%202P waga 2 kg. Dwie osoby plus plecaki i pełny komfort plus brak pałąków a jedynie łatwe w naprawie dwie tuby powietrzne plus ultra lekka pompka do tego karimaty Nemo waga około 350 g . Niestety nie straczyło nam juz kasy na ich śpiwory mamy lekkie 500 g puchowe lafumy w których przy 0 stopni w namiocie Ptagonia już było mocno zimno.

  10. Tak tylko od siebie. fajnie że jest trochę takich pozytywnych „wariatow”trekingowych. dla mnie takie info są bardzo pozyteczne i przydatne. i dobrze że mozna się w tak kulturalny sposob różnic’czasem w swoich opiniach .co -przyznacie zapewne dziś nie jest standartem .. Łukasz dziekuje … innym autorom opinii rowniez ..

  11. Mata. 1. Używasz czegoś pod nią, czy w zestawie z tarpem rzucasz bezpośrednio na glebę?
    2. Jak oceniasz jej komfort termiczny? Nadaje się na +5, +12?

  12. Wydaje się, że ciekawą alternatywą może też być Lowe Alpine Cholatse II które ważą około 1600-1700 gram przy pojemnościach rzędu 55-75 litrów. Sam dotychczas nosiłem Deutera Aircontact PRO 70 + 15, ale jego waga na tyle zirytowała mnie i moje kolana, że postanowiłem poszukać sobie czegoś lżejszego. W sklepie oglądałem Cholatse w wersji wcześniejszej i doszedłem do wniosku, że system nośny jest zbyt wiotki – cienkie paski na ramiona, wiotki pas biodrowy, natomiast ze zdjęć (w sklepie niestety nie mieli tych plecaków) wynika, że system nośny został przekonstruowany na bardziej solidny. Czy ktoś może podzielić się swoimi doświadczeniami?

    1. Cienkie paski to chyba cecha rozpoznawcza Lowe Alpine 🙂 Gdy niecałe 2 lata temu wybierałem plecak wyprawowy, to właśnie one były jednym z powodów, dla których zrezygnowałem z Lowe Alpine Airzone Trek+ 45:55 na rzecz Deuter Futura 44EL. I nawet dożywotnia gwarancja na pierwszy z tych plecaków jakoś mnie nie przekonała…

      Łukaszu, zgadza się, że „wielka trójka” ma kluczowy wpływ na wagę a drobiazgami nie ma co się przejmować. Owszem, można bawić się w dokładne liczenie gramów i redukować masę na czym tylko się da ale uważam, że w tej całej zabawie nie chodzi o wagę jako wartość liczbową i cel sam w sobie. Powinniśmy mieć bardziej świadomość, że obniżając masę plecaka poprzez mądre wybieranie tego, co do niego włożyć można zyskać „moce przerobowe” i w efekcie wziąć np. więcej sprzętu foto, jeśli ktoś się pasjonuje wykonywaniem zdjęć w górach. Pisze o tym Don Ladigin w swojej książce „Lighten up!”.

      1. To właśnie mój przypadek. Mój sprzęt foto waży obecnie więcej, niż tarp i letni śpiwór razem. Co do reszty zgadzam się w zupełności. Lekki plecak oznacza u mnie dalsze przebiegi dzienne i ogólną wygodę w marszu.

  13. Używam Osprey Exosa, ale też uważam, że przy wielu zaletach i praktycznych, przemyślanych detalach ma zasadnicze błędy konstrukcyjne. Rama nie łączy się konstrukcyjnie z zamocowaniem pasa i wobec tego nie przenosi dobrze ciężaru na biodra. man wrażenie, że raczej to powoduje osuwanie się plecaka, niż fakt miękkości samego pasa.
    Nie wiem, czy plecki mammuta są dostępne w Polsce, ale jeśli masz okazję, to przetestuj ich Creon Light. Waga, konstrukcja i myślenie o detalach podobne do Exosa, ale właśnie z tą decydującą różnicą, że rama jest na sztywno zespolona z zawieszeniem pasa. Plecak ma opcję regulacji długości pleców (trzy wsokości zawieszenia pasów naramiennych), aluminiowe szyny można trochę formować wg indywidualnych potrzeb, sam wór jest trochę węższy/wyższy od Exosa i łatwiej w nim skopresować zawartość blisko przy plecach, mimo że też ma siatkę.
    W sumie lepszy balans, 100% ładunku na biodrach i radykalnie większy komfort.

  14. Panie Łukaszu idąc w miejsce w którym znajdują się drzewa zastanowiłbym się nad zabraniem cieplejszego a zarazem cięższego śpiwora oraz hamaku turystycznego i tarpu które z powodzeniem od lat zastępują mi namiot. Takie zestawienie pozwala zaoszczędzić wiele ciężaru, jest proste i zajmuje bardzo mało miejsca. Może będzie to dla Pana zbędna informacja, lecz musiałem się z Panem nią podzielić.

    Od kilku lat śledzę Pana poczynania i z wielkim szacunkiem chciałbym Panu podziękować za wszelkie relacje i wpisy jakie Pan zamieszcza. Potrafi mnie Pan zainspirować.

    Pozdrawiam, Bartosz R.

    1. Właśnie! Hamak+tarp. Za tarp służy mi peleryna armii holenderskiej. A hamak ma moskitierę.Dodam, że niestety nie stać mnie na sprzęt jaki opisujecie, więc wszystko jest cięższe.
      Poszukam w opisach u Łukasza i innych więcej o ilości ubrania. Co do butów też używam trailowych, ale że bez gore-texu, to tylko na jednodniowe wędrówki. Na dłuższe trekkingowe niskie+stuptuty.
      Uważam, że konieczna jest miska do gotowania!

  15. Łukaszu, rozbawiło mnie to, że mimo znacznie mniejszego doświadczenia doszedłem do podobnych wniosków. Jakbym wpisał tutaj wszystkie moje wyprawy i plecaki, to pojawiłby się 80 litrowy wór (akurat HiMountain), potem przesiadłem się parę lat temu na Ospreya (Kestrel 48), a teraz doszedłem do wniosku, że jednak zawierzę Deuterowi, tylko będę w stanie raczej wszystkie planowane przeze mnie wyprawy zrealizować w ACT Lite 40+10. Największy problem mam z namiotem. Te małe i wytrzymałe są z reguły bardzo drogie. Skończyło się tak, że porzuciłem w drodze do Hiszpanii swój namiot i spałem pod gołym niebem albo szukałem schronienia gdzieś pod dachem. Oczywiście z dala od cywilizacji jest to trudniejsze. Chyba będę szukał jakiejś konstrukcji i rozwiązania podobnego do tego Twojego.
    pozdrawiam

  16. Świetnie napisany blog. Wszedłem tu przypadkiem, i tak mnie wciągnął że przeczytałem wszystkie artykuły jakie napisałeś za jednym zamachem od razu podczas pierwszej wizyty. Podziwiam i zazdroszczę Ci wrażeń, a przede wszystkim czasu na realizację swoich marzeń. Doceniam też chęć dzielenia się wiedzą zdobytą podczas wędrówek. Moje doświadczenie ni jak ma się do Twojego, ale napiszę parę słów odnośnie wpływu wagi i systemu nośnego plecaków. Zaczynałem podobnie od 70 litrowej „krowy” na plecach, potem były dwa leciutkie plecaczki ze skąpym systemem nośnym. Oba warianty się nie sprawdziły więc kupiłem porządny minimalistyczny – 26L Deutera Futurę. Pas biodrowy super, podczas sporych stromych zejść system nośny z siatką sprawdzał się wyśmienicie nie jako prostując sylwetkę swoim środkiem ciężkości ciągnąc w tył. Ale podczas podejść było odwrotnie, strasznie ciążył i miałem wrażenie że targam na sobie skorupę żółwia. No i wygięcie stelaża mocno ograniczało mi pakowność, po prostu 26L okazało się dla mnie za małe. Na własnych plecach nauczyłem się jakiego plecaka potrzebuję, a że podczas tych doświadczeń ucierpiał też mój portfel… No cóż… recenzje w sieci recenzjami, ale nic nie zastąpi testów na własnej skórze. Wytypowałem sobie Ospreya Kestrela i Deutera Act Lite 40 +10, zamówiłem, przymierzyłem i dalej było tak jak w Twoim przypadku. Też jestem smukłej budowy ciała i Osprey wrócił do sklepu a zostałem z Deuterem. Dla mnie to był najlepszy kompromis między ceną, wagą a możliwościami. Regulowany system nośny, brak siatki więc mogę wygegulować środek ciężkości bliżej ciała, solidniejszy pas biodrowy niż w Futurze, uniwersalna pojemność no i leży jak ulał. Może do najlżejszych na rynku nie należy, ale przekonałem się że pakując do lekkiego plecaka nawet tylko 3-4 kg. po kilku kilometrach ma się wrażenie że ma się na plecach z 10 kilo, podczas gdy w porządnym to jest tylko dalej 3-4 kg. + 1,5 kg. wagi plecaka. To czuć.

  17. Czytam to wszystko i mam wrażenie, że chyba tylko ja przemierzam szlaki z produkowanymi jeszcze w latach w latach dziewięćdziesiątych Woodpecerami starego Alpinusa. Tak mam jeszcze 60 i 90 litrów. Uwielbiam te plecaki ze względu na pancerną konstrukcję, potężny pas biodrowy i prostotę konstrukcji. Od jakiegoś czasu przymierzam się do Deutera, jednak gdy chwytam te plecaki w rękę to przypominam sobie te wszystkie poniewierania swoich na skałach. No po prostu jakoś ze względu na lichy wygląd materiału z którego są uszyty nie mogę się przekonać i w efekcie pozostaję przy swoim 3 kilogramowym worze. Kolejną rzeczą którą praktykuję to nie niesienie nic na zewnątrz plecaka poza butelką z piciem. Nawet karimatę wkładam do środka w taki sposób, że w sumie rozwinięta jest wokół ścian plecaka i stanowi jakby jego wewnętrzne ściany.

  18. Deuter ACT Lite 50+10 jest fajny ale tak do 9 kg łącznej wagi z bagażem. System nośny przy 12-13kg nie daje sobie już rady. To dla tego plecaczka zdecydowanie za dużo.

    1. Wędrowałem z nim mając około 14 kg bagażu. Był wygodny nawet przy tej wadze, ale to oczywiście kwestia indywidualna. Za to plecy nie wyginają mi się nigdy, nawet w okolicach 18 kg.

  19. Cześć, Łukasz! ; )

    Zdaje się, że jesteś bardzo zadowolony ze swojego nowo nabytego plecaka firmy Deuter, ja również przymierzam się do zakupu podobnego. Chciałbym zapytać Ciebie, jako osobę znacznie bardziej doświadczoną ode mnie, czy miałeś okazję zapoznać się z modelem Futura Vario 50+10 i zastosowanym w tym plecaku systemie nośnym z siatką? Wydaje się to być całkiem fajnym sposobem na odprowadzenie nadmiaru wilgoci z okolic pleców, ale… czy taki system może nieść za sobą jakieś konsekwencje, które nie zostały wspomniane przez producenta, a których ja nie potrafiłbym się domyślić? Na pewno plecak znajduje się w większej odległości od pleców niż w przypadku serii Act Lite oraz Aircomfort – czy może to mieć realny wpływ (negatywny czy też pozytywny) na współpracę plecaka z „nosicielem” w czasie wyprawy? Czy taki system sprawdza się w ciągu zimowych wypraw, czy może czyni plecak „trzysezonowym”? Masz może wyrobioną opinię na temat tej serii plecaków?

    Nawiązując do zakupionego przez Ciebie plecaka Act Lite, czy zastosowane w nim materiały są w podobnym stopniu wytrzymałe do tych zastosowanych w plecakach Aircomfort 45+10 oraz 55+10? Zauważyłem, że zastosowano w nich materiał o tajemniczej nazwie Duratex, którego nie odnajdziemy w serii Act Lite. Różnice w skuteczności systemu nośnego i wytrzymałości plecaka na uszkodzenia obu wymienionych serii są głównymi kryteriami wciąż sprawiającymi mi pewne problemy przy podjęciu decyzji o zakupie. No i nie da się ukryć, że różnica wagi obu plecaków jest kolosalna, zastanawiam się, czy warto dźwigać na plecach te dodatkowe 1,5 kg dla samego systemu nośnego i materiałów. Czy do tej pory zauważyłeś w swoim Act Lite nadmierną podatność na uszkodzenia mechaniczne lub te pojawiające się pomimo poprawnego użytkowania?

    Mam nadzieję, że odpowiedzi na moją pokaźną wiązkę pytań nie zajmą zbyt wiele z Twojego cennego czasu. ;D

    Pozdrawiam,
    Miłosz ; )

    1. Cześć,
      Przyznaję, nie macałem tego plecaka, a w ten sposób mógłbym stwierdzić, czy rzeczywiście siatka odsuwa go do tyłu. Na podstawie zdjęć wygląda na to, że niekoniecznie. Sam nie używam takich systemów, bo nie pocę się mocno, a ten Deuter, który szedł ze mną przez Izrael, bardzo dobrze odprowadza pot z pleców. Nawet jeśli zamiast siatki ma klasyczną piankę (to Deuter Aircontact). Większe odsunięcie ładunku oznacza czasem przesunięcie środka ciężkości i subiektywnie większy ciężar na ramionach. W przypadku Futura Vario siatka wygląda na umieszczoną blisko ładunku. Musiałbym ją zobaczyć na żywo.

      Co do materiałów – z moim ACT Lite przeszedłem ponad 2500 km. Nie mam zastrzeżeń. Jest też komfortowy, nawet przy sporym ładunku: https://lukaszsupergan.com/test-plecak-deuter-act-lite-5010-recenzja/

  20. Cześć!

    Łukaszu jestem wielkim fanem Twojego blogu.
    Obserwuje, czytam, interesuje się i kibicuje. Jestem pewien, że ze względu na Twój poziom zaawansowania, poniższy temat nie będzie już atrakcyjny dla Ciebie, ale być może dla osób, które również są Twoimi fanami i przeczytają stronę do tego momentu, okaże się być najlepszym rozwiązaniem.

    Mianowicie, jeżeli mamy namiot dwuwarstwowy ( ja mam marabuta boltoro 3,6 kg ) to w przypadku kiedy idziemy na lekko;
    1. odpinamy sypialnię i zostaje nam sam tropik.
    2. tropik jest w kształcie kopuły, a więc otrzymujemy płachtę, która zabezpiecza nas z każdej strony przed warunkami atmosferycznymi.
    3. I teraz uwaga! TO JEST NAJLEPSZE: w marabutach stelaż wkłada się w tropik, a więc po złożeniu stelaża i tropiku otzrymujemy samonośną konstrukcje, która trzyma się bez szpilek i możemy ją postawić na skale lub w terenie, gdzie nie da się wbić niczego. GENIALNE 😀
    4. tropik + stelaż ważą łącznie około 1,5 kg – jak będę mieć okazje to zważę to dokładnie i pozwolę sobie opublikować to w formie komentarza – oczywiście, jeżeli nie masz nic przeciwko?
    5. miejsca w środku nie brakuje

    Moim zdaniem, jest to najlepsza opcja, ponieważ 1,5 kg to już bardzo dobry wynik, ale najważniejsze jest to, że konstrukcja dalej pozostaje samonośna oraz zabezpiecza np. przed wiatrem i deszczem z KAŻDEJ strony.

    Pozdrawiam.

    p.s.
    nie jestem pracownikiem marabuta, ani nie mam nic wspólnego z tą firmą, poza tym, że kupiłem kilka lat temu ich namiot na wypady kempingowe lub bardziej stacjonarne np. na jurę kc. Natomiast szukałem lekkiego schronienia do kilkudniowych wypraw – oczywiście znalazłem, ale za grubą kasę. Moja dziewczyna powiesiłaby mnie za ja.. , jeżeli znowu wydałbym tysiaka lub więcej na kolejny namiot. A więc musiałem kombinować; czytać/szukać. To właśnie ten artykuł oraz dyskusja pod nim natknęła mnie do innego zastosowania mojego namiotu – dziękuje Łukaszu 😀

    1. Dzięki za tą uwagę. Tak, sam myślałem o takim patencie. W moim przypadku tropik i stelaż od Marabuta Komodo Plus ważą 1,8 kg, a więc połowę. To wciąż dość dużo jak na 1 osobę, ale dla dwójki biwakującej zimą już całkiem dobra propozycja. Tym bardziej, że stelaż daje znacząca stabilność Tylko jedna uwaga: kształt namiotu utrzymywany jest nie tylko poprzez stelaż, ale i napięcie podłogi. Gdy zabraknie tej ostatniej, końce masztów zaczną się rozjeżdżać. Konieczne będzie wtedy zastąpienie jej np. taśmami lub cienkimi linkami, przywiązanymi do rogów tropiku. Dadzą one napięcie takie, jak sama podłoga i maszty ułożą się prawidłowo.

  21. Łukaszu jaki sprzęt byś proponował na długą podróż międzynarodową ponad 8tyś km. To podróż ok.2 lat, lepiej ciężko a efektownie, czy minimalistycznie?

    1. Na 2 lata wybrałbym plecak w okolicach 60 litrów i dopasował sprzęt do tej pojemności. Myślę, że starałbym się nie przekroczyć 15-17 kg. Mój zestaw ubrań byłby wówczas większy, więcej byłoby elektroniki, trzymałbym się jednak niezbędnego minimum.

      1. Łukaszu w tak długiej podróży to chyba mi zejdzie kilka par butów, więc będę musiał chyba kupować na bieżąco, jak dobrze logistycznie taką podróż rozplanować? bo nieuniknione ze wpadnę na zimę, kieruje się na Japonię, całkowicie pieszo, jestem na etapie planów, czy polecił byś mi coś do obejrzenia,testowania, jak najlepiej zabrać pieniądze na taki wyjazd? by nie stać się potencjalnym celem, jak unikać niebezpieczeństw w krajach typu Kazachstan, Chiny, Mongolia, no i problem wiz bo np.w Kazachstanie dostane 30dni wejścia i nie jestem pewny czy w tyle przejdę w szerz całą powierzchnie by zdążyć na czas. Gdybyś coś polecił, będę wdzięczny.

  22. Jasne, redukcja wagi zawsze na + tylko że nikt z cwaniaków noszący ultra lekki sprzęt nie mówi o tym że kosztuje to krocie i większość ludzi decyduje się na sprzęt jakiś starszy z demobilu, wojskowy który jest ciężki, ale ceny są przystępne, a nie jak Summit który sobie życzy za samą matę samopompującą 800zł, śmiech na sali.

    1. Żadna mata na której śpię nie kosztuje tyle. Wręcz przeciwnie. Góry Zagros w Iranie przeszedłem z wykrojonym do rozmiarów plecaka kawałkiem maty sportowej, która kosztowała 9 zł. Nie miałem kurtki z Gore, namiotu ani drogich butów trekingowych. Najdroższą częścią wyposażenia, jaką często mam, jest śpiwór puchowy, ale jego trwałość sprawia, że ta cena rozkłada się na wiele lat.

      Pisałem o tym tutaj: https://lukaszsupergan.com/5-mitow-o-light-fast/

  23. LUKASZU, co myslisz o wykorzystaniu comfortera m350 cumulusa łącznie z mata NeoAir XLite jako zestaw uniwesalny na 3 pory roku w Islandii i Szwecji w rejonie koła podbiegunowego z temperaturami min do ok -2stopnia.?

    1. Moim zdaniem jak najbardziej. Comforter Cumulusa można zamknąć ze wszystkich stron, tak jak quilt, co zamienia go w ciepłą osłonę. 350 g puchu to dobry zapas na niewielkie mrozy, oczywiście czapka będzie wtedy wyposażeniem obowiązkowym. Jeśli zamkniesz comforter wokół siebie, wolną przestrzeń zostawiając pod plecami, mata stanie się izolacją. Jeśli nie marzniesz łatwo i komfort okrycia -4° Ci wystarczy – będzie OK.

  24. Czesc Łukaszu miałeś może jakieś doświadczenia albo słyszałeś opinie na temat plecaka gregory baltoro 95 pro ?

  25. Moja „wielka czwórka” na tegoroczne GSB i pozostałe letnie wyprawy, to: 2019g. W składzie: namiot jedynka z tropikiem z własnym stelażem, materac dmuchany i śpiwór puchowy.
    Całość z ubraniami i pozostałym ekwipunkiem, bez troczenia na zewnątrz w 30 litrowym OMW Hiker.
    Maksymalną wagę w trasie, z zapasem jedzenia i dwoma litrami wody, szacuję na ok. 7kg.

  26. Obalę mit iż lekko musi oznaczać drogo. Mam dwa lekkie śpiwory. Jeden wazy 920 gram z pokrowcem. Mieszanka syntetyku z puchem.. Przy +5 jest mi w nim zdecydowanie za ciepło. W promocji kosztował 300 zł, regularna cena to 600+. Kupiłem więc drugi. Syntetyk za 180 zł. Miał ważyć 600 gram,. Waży 720 z pokrowcem, sam 660 gram. Przy +11 stopniach w nim nie marznę. Sądzę iż spokojnie przy +6/7 stopniach można spać. Producent nawet tyle podaje i raczej nie kłamie. Namiot mam niezły. Waży dwójka 2 kg ale na krótkie wypady zakupiłem taki prosty, tani. 1180 gram i tylko 140 zł.. Tak, mam też tarpy i moskitiery do nich ale nocuje na obszarach gdzie jest mnóstwo komarów. Namiot jest wygodniejszy w takich warunkach. Zestaw do snu – kalesony termiczne, koszulka, czapka, skarpetki to aż 480 gram. Zamiast karimaty używam taniego (130 zł) materaca nadmuchiwanego. Bo zajmuje tylko jeden litr i waży 490 gram. Śpiwór z materacem i zestawem do snu to więc aż/tylko 1,69 kg. Z namiotem to 2,87 kg. Jedzenia prawie nie zabieram. 500-800 gram na 2-3 dni mi wystarcza. Kuchenki, naczyń wcale. Lekkie poncho waży 260 gram z pokrowcem i zakrywa też plecak. 290 gram waży ciepła bluza. 250 gram wiatrówka. Używam podłogi pod namiot dwuosobowy. Waży to aż 250 gram ale doskonale sprawdza się też jako płachta w czasie postoju. 170 gram waży bukłak. Zapasowe skarpetki, latarka, bateryjki, apteczka, nóż, minisaperka, chusteczki nawilżane, papier toaletowy, mapa, kompas to 1,1 kg, Zawartość więc waży 5,2 kg bez wody i jedzenia. Na 2-3 dni zabieram max. 0,8 kg jedzenia i 3 litry wody. W plecaku jest więc 9 kg. maksymalnie. Jako że nocuję nielegalnie to wszystko ukrywam wewnątrz plecaka. Wyposażenie zajmuje ok. 16 litrów w plecaku. Kolejne 5 litrów woda i jedzenie. Jak widać 25 litrowy plecak a taki używam jest idealny. Gdyby nie komary mógłbym zrezygnować z namiotu. Poncho może robić za awaryjne zadaszenie a podłoga którą zabieram za namiastkę bivibagu. Namiot to 1,2 kg i 5 litrów. Wtedy (bez namiotu) starcza plecak 20 litrowy a ładunek nie przekracza 7,8 kg. Czy warto kupować superlekki plecak skoro zysk to niecałe 500 gram?? Za 70 zł w Decathlonie jest plecak 30 litrowy co waży 600 gram. Wytrzyma takie obciążenie i jeszcze ma zapas miejsca.

  27. Spanie pod tarpem – jedyne, co mnie powstrzymuje, to problem z kleszczami. Są wszędzie. Jak rozbijam się z namiotem,to rano zawsze znajdę jakiegoś na siatce mesh. Spiąć na glebie (nawet na plachcie) nie ma.opcji,aby się przed nimi zabezpieczyć. Macie jakieś pomysły, albo rady?

    1. Wybieraj po prostu „lepsze” miejscówki np. spanie pod drzewami iglastymi, gdy na ziemi jest mało bujna roślinność, nie ma bujnych traw i tylko igliwie / gałązki. Włócząc się z tarpem (a przeważnie „bez”, bo jak nie zanosi się na deszcz to śpię po prostu pod gołym niebem, na macie i podkładzie), znalazłem kleszcza na sobie tylko raz – jak rozbijając się prawie po ciemku wlazłem w dość wysoką trawę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *